poniedziałek, 4 listopada 2013

Rok III Rozdział Ósmy - Nieznane Pojęcie

Snape zabrał mnie do swojego gabinetu, usadowił na siłę w fotelu i zatrzasnął drzwi. 
- nie wyjdziesz ode mnie dopóki się nie uspokoisz. bardziej nakazał niż prosił. 
zaczęłam płakać. 
a wuj mnie przytulił, i czekał aż w końcu się ogarnę. 
a trwało to jakąś godzinę. 

potem spojrzał na mnie, otulił mnie kocem i przyniósł herbatę. 

rodzina ...  pojęcie dotąd nieznane. 

spojrzałam na nauczyciela z ciut innej perspektywy. 
- dziękuję wujku. - wypiłam zioła i odstawiłam pusty kubek na blat biurka. - dziękuję.  powtórzyłam i przytuliłam się do niego. 
- nie płacz już. - odpowiedział delikatnym tonem. - wyjdź do ludzi Ignis. 
- dobrze wuju. - powiedziałam wychodząc z objęć Snape'a. - pójdę już.  wstałam z krzesła i oddałam złożony w kostkę koc. 

przeszłam do dormitorium. 

od razu spojrzał na mnie Draco. 

* Draco * 

widziałem na jej twarzy ślady brudu w których widoczne były smugi. 
łzy. 
ślady łez. 

podeszła do kanapy chwiejnie i rzuciła się na poduszki. 

płakała. 
- ej Ignis co jest ? - zacząłem gładąc ją po ramieniu. - co jest ?
- Łowca. - rozpłakała się mocniej. - Łowca ... on .. ja ... zabiłam .... 
nie rozumiałem nic. 
- co zabiłaś ? spytałem zaskoczony. 
- jego !!! - wydarła się z płaczem. - rozumiesz ?
- od początku Ignis, od początku. poprosiłem ją chociaż widziałem że ją będzie to bolało. 
- bo ... bo wczoraj zaczął się wybór.  - pokiwałem głową. do teraz rozumiałem. - no i ... powiedzieli że kto zabije najdzikszą bestię wygrywa. - znowu potwierdziłem. zasada jasna. - no i ... no i coś mnie zwabiło do lasu, na tą polankę do treningów. - mruknąłem krótko "mhm" żeby wiedziała że słucham. - i ... i zabiłam tą bestię ale .... ale okazało się że to Cirispin.  wtuliła się we mnie z dość dużą siłą i wypłakiwała oczy. 
- Ignis cicho. - pogładziłem ją po włosach.  gładkie, mocne, delikatne.      - nie płacz bo się odwodnisz.   zresztą - wymyśliłem argument. - on na pewno by nie chciał żebyś po nim płakała. chciałby żebyś została silna. 
- racja ... - podniosła się i otarła łzy. jednak nadal byłą smutna. - chciałby żebym była silna. 
- no ... zajęłaś jego miejsce więc też się z tego cieszy. 
- dzięki. - przytuliła mnie.   zdziwiło mnie to.   - dzięki.  oprócz Kastiela i reszty zespołu nie miałam przyjaciół. - uśmiechnęła się. - dzięki. 

* Ignis * 

przyjaciel. 
Draco jako przyjaciel ... 
dziwny obrót sprawy. 

ale  przyjaciel było do tej pory dla mnie w szkole pojęciem niezbyt znanym. 

spojrzałam na Dracona wdzięczna. 
- wielkie dzięki Draco. - powtórzyłam z uśmiechem.    odsunęłam się lekko zmieszana tym że go przytuliłam.  - pójdę już. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz