- nie wyjdziesz ode mnie dopóki się nie uspokoisz. bardziej nakazał niż prosił.
zaczęłam płakać.
a wuj mnie przytulił, i czekał aż w końcu się ogarnę.
a trwało to jakąś godzinę.
potem spojrzał na mnie, otulił mnie kocem i przyniósł herbatę.
rodzina ... pojęcie dotąd nieznane.
spojrzałam na nauczyciela z ciut innej perspektywy.
- dziękuję wujku. - wypiłam zioła i odstawiłam pusty kubek na blat biurka. - dziękuję. powtórzyłam i przytuliłam się do niego.
- nie płacz już. - odpowiedział delikatnym tonem. - wyjdź do ludzi Ignis.
- dobrze wuju. - powiedziałam wychodząc z objęć Snape'a. - pójdę już. wstałam z krzesła i oddałam złożony w kostkę koc.
przeszłam do dormitorium.
od razu spojrzał na mnie Draco.
* Draco *
widziałem na jej twarzy ślady brudu w których widoczne były smugi.
łzy.
ślady łez.
podeszła do kanapy chwiejnie i rzuciła się na poduszki.
płakała.
- ej Ignis co jest ? - zacząłem gładąc ją po ramieniu. - co jest ?
- Łowca. - rozpłakała się mocniej. - Łowca ... on .. ja ... zabiłam ....
nie rozumiałem nic.
- co zabiłaś ? spytałem zaskoczony.
- jego !!! - wydarła się z płaczem. - rozumiesz ?
- od początku Ignis, od początku. poprosiłem ją chociaż widziałem że ją będzie to bolało.
- bo ... bo wczoraj zaczął się wybór. - pokiwałem głową. do teraz rozumiałem. - no i ... powiedzieli że kto zabije najdzikszą bestię wygrywa. - znowu potwierdziłem. zasada jasna. - no i ... no i coś mnie zwabiło do lasu, na tą polankę do treningów. - mruknąłem krótko "mhm" żeby wiedziała że słucham. - i ... i zabiłam tą bestię ale .... ale okazało się że to Cirispin. wtuliła się we mnie z dość dużą siłą i wypłakiwała oczy.
- Ignis cicho. - pogładziłem ją po włosach. gładkie, mocne, delikatne. - nie płacz bo się odwodnisz. zresztą - wymyśliłem argument. - on na pewno by nie chciał żebyś po nim płakała. chciałby żebyś została silna.
- racja ... - podniosła się i otarła łzy. jednak nadal byłą smutna. - chciałby żebym była silna.
- no ... zajęłaś jego miejsce więc też się z tego cieszy.
- dzięki. - przytuliła mnie. zdziwiło mnie to. - dzięki. oprócz Kastiela i reszty zespołu nie miałam przyjaciół. - uśmiechnęła się. - dzięki.
* Ignis *
przyjaciel.
Draco jako przyjaciel ...
dziwny obrót sprawy.
ale przyjaciel było do tej pory dla mnie w szkole pojęciem niezbyt znanym.
spojrzałam na Dracona wdzięczna.
- wielkie dzięki Draco. - powtórzyłam z uśmiechem. odsunęłam się lekko zmieszana tym że go przytuliłam. - pójdę już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz