wtorek, 5 listopada 2013

Rok III Rozdział IX Kubek

Następnego dnia mieliśmy jak się okazało peierwsze zajęcia z Wróżbiarstwa.
Niezbyt miałam ochotę poznawać swoją przyszłość ale trudno, mus to mus.

Siedziałam pod Wieżą Północną na długo przed rozpoczeciem zajec
Moim jedynym towarzystwem byl na razie Draco ktory lekcje zaczynal godzine po naszym roku.
- to nie twoja wina.- powtarzal siedzeac obok mnie. - nie mialas wyboru. Moglas albo zabic albo zostac zabita.
- ale ... ja mam wyrzuty sumienia. Moglam nie isc na ta polane.
- moze on chcial zebys to TY go no wiesz. Sama mowilas ze niechcial u nas z powrotem Dumstrandczyka na Lowce. Poza tym sama powiesz ze lepiej tak bo bylas humanitarna, a nie wiadomo czy Dumstrang bylby tak samo "lagodny".
Nie chcialam tego mowic ale mial odrobine racji.
Wiem jak zginal i wiem ze nie znencano sie nad Cirispinem
Draco wyczul ze ma przewage ale nie mowil.
Po prostu siedzial obok i mnie sluchal.

Otworzyly sie drzwi razem z dzwonem na lekcje. 
Z sufitu wypuszczona zostala drabina, prowadzaca do Sali. 
Okazalo sie ze czesc roku wyzej ma nam pomoc ogarnac sprawy wrozbiarskie, czytaj tlumaczyc belkot profesorki na jezyk ludzki
Nikt nie kwapil sie by wejsc na gore po drabinie dlatego jako pierwsza wzielam sie w garsc i weszlam po chybotliwej dosc dyndajacej konstrukcji. Po mnie krok w krok szedl Draco. Usiadl rowniez przy tym samym stoliku co zaskoczylo Harry'ego. 
                  * Harry *
Co on robi obok Ignis ? I to caly i zdrowy skoro moja siostra za nim nie przepada. 
Spojrzalem na Ignis 
Takiego przynicia u niej nigdy nie widzialem, nawet po pozegnaniu Kastiela. 
To by wyjasnialo czemu Malfoy jest caly. 
- czemu Ignis jest przybita ? Spytalem Rona
- nie wiem. Nic nie mowila, podobno wrocila wczoraj w nocy z  Lasu juz w takim stanie.
- powinienem zapytać ? spojrzałem na przyjaciela. 
- tak. odparł równo z Hermioną. 
podszedłem pod ich stolik. 
Ignis spojrzała z lekkim uśmiechem na Malfoy'a a on na sekundę uścisnął złożone dłonie siostry. 
- a czemu cię pociesza ?
- bo ... bo ja ... bo ... bo on ....  - spuściła wzrok. Malfoy spojrzał na nią spokojny i znowu dotknął jej ręki. - Draco mnie po prostu pociesza. 
- ciicho. - Malfoy odezwał się inaczej niż zwykle. 
miło, troskliwie i spokojnie. 
miałem wrażenie że on tylko otwiera usta a ktoś inny mówi. 
- wszystko będzie dobrze Księżniczko.  uspokoił ją. 

było to dla mnie ciosem. 
zastąpił mnie. 
- co się stało ? ponowiłem pytanie. 
Ignis się rozpłakała po cichu. 
Draco znowu ja uspokil.  
Zdebialem i  poszedlem do stolika. 

Usiadlem sztuwno na krzesle i zostalem tam. 

                                        * Ignis *

Zostalam z rekoma Malfoy'a na swoich dloniach. 
Uspokajal mnie tak jak to robil prawdziwy przyjaciel. 

Mialam Rona Hermione i Harry'ego ale ja potrzebowalam kogos na wyciagniecie reki, na miejscu. 

Kastiel ... O nim na razie wolalam nie myslec. 
Bo byloby ze mna jeszcze gorzej.  

Spojrzalam na Dracona ktory siedzial prosto jak struna. zabrał ręce i udawał że jestem powietrzem.
Zorientowalam sie ze ktos nas onbserwuje. 
                     Te oczy zaslanialy grube szkla okularow w grubych oprawkach. 
Na ciele jakis za przeproszeniem worek na pszenice w kolorze zdechlej oliwki. 
A na glowie burza nieogarnietych wlosow. 

Nauczycielka wrozbiarstwa ... Ostrzegano ze wyglada dziwnie ale nie sądziłam że aż tak. 
w głowie kiedy spojrzałam w jej oczy usłyszałam jakby głos tej kobiety. 
- to niesłychane. taka energia u dziecka ... - jakby wróciła do rzeczywistości szkolnej. - nazywam się Sybilla Terawenly. - zaczęła cicho i lekko melancholijnie mroczno. - będę uczyć was wróżbiarstwa. - krążyła po klasie. - część z was na pewno ma zdolności by sprostać bez problemu postawionym przeze mnie zadaniom, a od części będzie to wymagało skupienia. - stanęła przy Hermionie. - och drogie dziecko ... - powiedziała smutna. - przykro mi ale tak marnej energii nie widziałam jeszcze nigdy. - Draco parsknął śmiechem. ja tylko zacisnęłam usta  a Gryffonka zrobiła to samo co ja. - biedaczka ...  - podeszła do mnie - za to ty dziecko ... masz niespotykaną energię. jak żyję nie widziałam tak mocnej aury. 
lekcja zaczęłą się od omówienia tematu rzeki jkaim jest wróżbiarstwo. 
od metod, przez historię, aż do praktyki. 
mieliśmy wróżyć z fusów po herbacie, na początek. 
wypiłam zieloną herbatę duszkiem i zostawiłam fusy. 
kobieta chodziła po klasie kontrolując na jakim etapie picia jesteśmy. 
- dobrze. - zaczęła kiedy większość już skończyła. - przekażcie swoją filiżankę osobie naprzeciwko was. - poinstruowała. dostałam kubek Dracona. - i odczytajcie wróżbę. 

rozejrzałam się po klasie. 
nic ciekawego wszyscy z nosami w podręcznikach. 
a ja co ?   a ja na rok drugi byłam przygotowana od dawna. 
znałam materiał więc w sumie nie potrzebowałam książki. 

wzięłam filiżankę Draco. 
kominek oznaczający ciepło rodzinnego domu, 
książka znacząca zastanowienie, 
róża od współczucia i wsparcia. 
i jeszcze kilka innych znaków. 
- no więc tak. - popatrzyłam na Draco - w domu  rodzina na ciebie czeka i za tobą tęskni, pokazuje to symbol kominka,  kiedyś będziesz albo już się zastanawiałeś nad czymś ale nie znalazłeś rozwiązania problemu, oznaczono to jako symbol książki. i pomimo swojego usposobienia współczułeś lub będziesz komuś współczuł - Dracon przerzucał wzrok i kartki pod palcami ale objaśniałam mu który symbol znaczy co. - to jest zobrazowane różą. - uspokoiłam jego nerwy. - a u mnie co ciekawego ... 
- nie wiem. nie ma tego czegoś. odparł spokojny. zainteresowała się tym Terawenly. 
- pokaż to chłooo ... - upuściła filiżankę którą trzymała a ja już z przyzwyczajenia zebrałam skorupy i skleiłam z powrotem w całość. - to .. to jest ponurak. ale ... ale to jest niemożliwe ... - spojrzała na mnie i Harry'ego. - ktoś chce was zabić drogie dzieci. i chyba wszyscy wiemy kto. - pokazała gazetę z twarzą Syriusza Blacka. - nie wychodźcie z zamku. 

po tym krótkim szoku siedziałam na pufie i zastanawiałam się co dalej. 
Draco jakby chciał się odezwać ale nie wiedział jak to coś powiedzieć. 
- wysłów się w końcu. - ponagliłam go. - jakoś przeżyję nawet najdurniejszą uwagę. 
- po co on miałby was ... - zrobił palcem ruch tak jak podcina się gardło. - czemu ?
- on zdradził Sami-Wiecie-Kogo, dzieci. - odparła nauczycielka. - pewnie chce wrócić w łaski oddając mu rozdzeństwo. 
- nie dam się zabić. odparłam błyskawicznie.   
z resztą tata by mnie nie tknął. 

Sybilla pokręciła głową z niedowierzaniem i wróciła do krążenia po klasie. dotarła z powrotem do stolika gdzie siedziałam z Draconem. 
przechodząc dalej uśmiechnęła się do siebie niewiedząc czemu. 
 jednak zatrzymała się. - Ignis ... - spojrzała na medalion Rady - uważaj na brązowookiego. - powiedziała do mnie wprost ale nie wiedziałam o co jej chodzi. - kiedy przyjdzie czas wspomnisz moje słowa.  

i ulotniła się równo z dzwonem na przerwę. 

całe to wróżenie z kubków ... 
jedna wielka filiżanka bzdur. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz