sobota, 21 grudnia 2013

Rok IV Rozdział X A Miało Być Tak Pięknie ...

rano.
dzień Balu.

ostatnia próba.
- dobrze dzieci. - zaczęła McGonnagall. - jeszcze raz.

Draco delikatnie położył dłonie na mojej tali.
spojrzał mi w oczy starając się przybrać obojętny wyraz.
ale ja i tak widziałam jak bardzo chciałby mnie już teraz przy pochyleniu pocałować.

próba generalna z bańki.
McGonnagall we łzach szczęścia.

super.

a my mieliśmy bal wieczorem, więc resztę dnia wolne.

przesiedziałam kilka godzin na szperaniu w bibliotece.
na Święta wuj zadał mi szczególnie długi i szczegółowy referat do napisania.
toteż chciałam zrobić żeby potem mieć z głowy.

zacisnęłąm lewą dłoń w pięść.
ręka w pełni sprawna.
nic nie wskazywało na uszkodzenia jakich doznałam kilka dni temu.

spojrzałam na zegar.
Bal zaczynał się o 19.
próby skończyły się w południe.
a ja siedziałam, z zegara wynikało,  jakieś trzy godziny nad samymi materiałami i robieniem notatek.
dobra.
rozpisałam referat.

była godzina równo 18:30.
super.

pobiegłąm na górę.

nikogo nie było.
wszyscy zniknęli po łazienkach.

ja poszłam z majdanem do Komnaty, tam gdzie nikt mnie nie znajdzie.

wyjęłam z kosmetyczki cień w kolorze złota.
pora zrobić tak żeby Draconowi opadła szczęka.

*  Draco * 

gdzie ona jest ?
gdzie jest Igni ?

usłyszałem odgłos obcasów na schodach.
odwróciłem się.

Igni ...

wysokie gotyckie botki na obcasie,   gdzie podziały się glany ???
spojrzałem wyżej.
nogi.
idealne nogi Ignis.
powyżej nich szmaragdowy materiał rozchodzący się na boki.
jeszcze wyżej ciasno zawiązany zielony gorset z czarną koronką.
bez ramiączek.
całe śliczne ramiona i szyja Igni były widoczne.

zamurowało mnie.
rozluźniłem lekko węzeł krawata.

posłała mi uśmiech.
-biała koszula, no, no, no. ktoś się tu odstawił.  - obróciła się w miejscu a obcasy lekko stukały o marmur pod jej stopami. materiał podniósł się niewiele i miałem przyjemność widzieć większość nogi Igni. - i jak ci się podoba ?
nie mogłem przez chwilę wykrztusić słowa.  - perfekcyjnie Księżniczko.
- szmaragdowy krawat. - lekko pstryknęła materiał. - widzę ktoś zdradził ci kolor.
- dowiedziałem się że takiego koloru będziesz miała garnitur. - odpowiedziałem. - ale widzę że zrobiłaś mi tę przyjemność i ubrałaś najlepszą kreację.

* Ignis * 

no ...
Draci w białej koszuli, czarnym garniturze, czerwonej róży w butonierce i szmaragdowym krawacie wyglądał tak że nic tylko zabrać od razu z imprezy.

przeszedł Krum.  - Ignis wyglądasz nieziemsko.  rzucił i pocałował mnie w dłoń.

- czemu jeszcze nie wchodzimy ? spytał zaskoczony Draco.
- najpierw prezentacja zawodników i ich partnerów. potem oficjalny taniec, co otwiera Bal.  potem już dyskoteka.

Dumbledore wywołał Fleur i jej koleżankę.
sądząc po odgłosach na Sali wywołały niezły zamęt.
potem przyszła kolej Kruma i jego kolegi którzy wywołali pisk.

Harry wleciał na miotle.

- Draco wejdź na Salę.  - popchnęłam go przez drzwi. - zaatakuj Lodem jak tylko mnie zobaczysz.
- dobrze Księżniczko.  zgodził się.

* Draco * 

zrobiłęm o co mnie prosiła.

wszedłęm na Salę.

Ignis weszłą po minucie.

wykonałem słup z Lodu.
ona odpowiedziała smokiem z Ognia który przy kontakcie z Lodem rozprysł się na iskry z któych powstały motyle i ją obsiadły.

Igni.
w ozdobie z ognistych motyli wyglądała jeszcze lepiej.

* Ignis * 

po moim wejściu Draco podszedł do mnie i objął mnie w tali.

puszczono muzykę.
- mamy się teraz pocałować czy potem ? spytał cicho.
- potem. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy. - teraz mamy Bal. zaszczycimy ich pocałunkiem po północy, dobrze ?
- dobrze skarbie. - podniósł mnie i odstawił na ziemię. - dziękuję za taniec Księżniczko. - powiedział to już normalnie i pocałował mnie w dłoń zostawiając mi w niej również różę. - do zobaczenia.

usłyszałam znajomą muzykę.
Taio Cruz Dynamite.
a na wokalu ...

nie wierzyłam.

słyszałam głos Kastiela.

i to był on !!!!

wszedł na scenę rzucając mi mikrofon i zapraszając na nią.

- " i'm throwing my hands up in the air sometimes sayin ay oh got to let go. i want to celebrate and live my life" podjęłam tekst.
 widziałam w tłumie Dracona który poderwał się z miejsca.

- Ignis. - zaczął Kasti. - wesołych Świąt. - przytuliłam się do niego.  - ej młoda nie rycz bo się rozmarzesz.
- ludzie ! - rzuciłam do mikrofonu - chcecie muzyki ?
odpowiedział mi ryk więc wzięłam to za tak.

postawiłam na Fergie " A Little Party Never Killed Nobody "  tak na rozgrzewkę.

ludzie się bawili.
a ja grałam ze swoim stęsknionym zespołem.

- Ignis ! - rzucił się metal ze Slytherinu. - Bad Rain !
- uuuu ... - Spade spojrzał na mnie znad okularów. - młoda ten numer nie idzie nigdy bez dedyka. dla kogo leci teraz ?
- a wiesz co Spade ? - zerknęłam na perkusistę. - dla każdego chłopaka na tej sali.

zaczęła się muzyka.

* Draco * 

samo wykonanie na "sucho" w dormitorium to jedno.

ale Igni w tej sukience, w tej muzyce, w tej choreografii sama aż się prosiła żeby zabrać ją w ustronny korytarz i całować.
zresztą nie tylko usta.
szyja, policzki, ramiona.  wszystko na co by mi pozwoliła.

spojrzała mi w oczy wzrokiem łobuza.
^ wiem o czym myślisz. twoje marzenie troszkę sobie poczeka. ale spokojnie Drraco. dam ci się całować.^ zapewniła mnie myślą.

wykonała jeszcze kilka numerów a jej kapela chyba już kończyła.
- no Ignis na koniec podkręć atmosferę po raz ostatni. Beautiful Dangerous.  zasugerował jej Kastiel.
- jak chcesz.

spojrzała mi w oczy.
^ masz wypalenie do zrobienia. z chęcią cię jeszcze podenerwuję skarbie. ^  kolejny przekaz.

z taką dziewczyną można było zejść.
ale i tak bym jej nie oddał.

Ignis zniknęła ze sceny i pojawiła się przy stoliku pijąc, najpewniej krew,  z wysokiej szklanki.
ustawiła się wokół niej grupka adoratorów.

czemu mnie to nie dziwi ?  pomyślałem.

usiadłem naprzeciw niej kilka stołów dalej żeby móc ją obserwować.

* Ignis *

po jakimś czasie ktoś wszedł na scenę.

nie.
niemożliwe.

Aleksander Lancaster.
ten wrzód na tyłku się pojawił i psuje mi nastrój.

a miało być tak pięknie.

- Ignis Morringhan Potter. - zaczął mówić. - dla ciebie ślicznotko moja.

nie.
trzymajcie mnie.

" When I Was Your Men ".

zszedł ze sceny z mikrofonem i podszedł do mnie rozganiając chłopaków, którzy teraz, jak na złość,  byli mi potrzebni a zniknęli.

- Ignis wybacz mi.  spojrzał mi w oczy.
- nie licz na to. odpowiedziałam chłodno.

wampir zniknął.

chłopaki wrócili.
na szczęście.

a ja nadal sączyłam powoli krew.

czekałam aż Książę postanowi podejść do mnie o północy i zabierze mnie do tańca.

i to też się stało.

Kastiel zagrał jakąś szybszą balladę.

jednak Dracona wyprzedził Harry.

- Ignis. - zaczął cicho konspiracyjnym szeptem. - Malfoy gapi się na ciebie jak sroka w kość od pół godziny.
odwróciłam głowę w stronę Draco.  spuścił wzrok i udawał rozmowę.  - nie widzę.
- ale taka prawda.  od pół godziny się w ciebie wgapia.
- posłuchaj Harry. dopóki ja nie czuję jego wzroku czy tego nie widzę mam to gdzieś. niech się gapi. nie on jeden.
brat odszedł zniechęcony z miną " ale potem żeby nie było.  mówiłem ci "

północ stuknęła.
Harry i Ron wynieśli się z Sali.

w sumie zostało na niej niewiele osób.


Dracon wstał z miejsca i podszedł do mnie.
- mogę prosić do tańca Księżniczko ? spytał wyciągając dłoń.
- z tobą Malfoy ? - zlustrowałam go "krytycznie". patrzył na mnie wyczekująco. - a co mi tam. - mruknęłam  przyjęłam dłoń.   Kastiel po raz kolejny zmusił zespół do ballady. - dobrze się spisałam ? spytałam mojego partnera cicho.
- bardzo dobrze Igni. - ściągnął mnie ku sobie. - Ignis ... - zaczął.  pochylił mnie. - podobasz mi się. - pocałował mnie.  nie stawiałam mu oporu.  nie miałam przed czym.  jego usta zbyt długo już czekały.
jednak ten pocałunek był spokojny.  - kocham cię. szepnął.
- nie tutaj. podniosłam się z jego ramion i wyszłam razem z nim.

* Neville *

Ignis wyszła z Malfoy'em po tym jak się pocałowali.

nie mogłęm tego tak zostawić.

nie umiałem oszukać Harry'ego.

poszedłem za nimi.

stali pod ścianą korytarza. ukryłem się we wnęce niedaleko drzwi.

- oj Draco ... - Malfoy pocałował ją w szyję. - stać cię na więcej niż taki tam buziak. - widziałem jak ten rozkłada bardziej usta i obejmuje więcej jej skóry. - mrru ... idealnie.
- staram się skarbie. - uśmiechnął się do niej i pocałował.

nie mogłem tego tak zostawić.

pobiegłęm najszybcej jak tylko mogłem na wieżę.

- Harry ! - wrzasnąłem. - Harry !
- co Neville ? spytał.
- chodź ! musisz coś zobaczyć ! bez jego zgody zabrałem go za nadgarstek na schody.

a tam Ignis liżąca się w najlepsze z Malfoy'em.

* Ignis *

niedaleko.
już niedaleko.

niedługo ...

Harry ?

co on tu u diaska ...

rozerwał mnie i Dracona.

- Malfoy ! - rzucił wściekły do niego. - uwiodłeś moją siostrę !
- Harry to tylko niewinny pocałunek. - zaczęłam. - nic złego.
- nie ? - zdziwił się brat. - jakoś z Kastielem to był to dowód waszego uczucia ! a teraz tak ot tak mówisz że to nic ?  wrzasnął.
- dobra. - odpowiedziałąm. - jestem z Draco. zadowolony ?
- masz z nim zerwać. tu i teraz.  nacisnął Harry.

Draco spojrzał na mnie a ja na niego.
- nie umiem Harry. powiedziałąm cicho.
- nie dosłyszałem.
- nie umiem do cholery ! - wydarłam się. - to chcesz usłyszeć !?
- Ignis ... - załagodził sprawę Draci. - jeżeli ty nie umiesz ... ja to zrobię.
- tak będzie najlepiej.  warknął Harry.
- no .... no ale ..
- Ignis ... - zaczął przygnębiony Draci. - Ignis to koniec. widziałam że ciężko mu to było powiedzieć.
- to koniec.  powtórzyłam za nim i wybiegłam na dziedziniec.


znalazłam karocę Pobbatoun.
Draco dołączył do mnie pół godziny później.
- to nie było na serio. - uśmiechnął się. - szczwana bestia z ciebie Ignis. doskonale odegrałaś swoją rolę.
- ty również byłeś niezastąpiony skarbie. - pocałowałam go w policzek. - przerwano ci wypalenie.
- wrócę do niego kochanie. - pocałował mnie w policzek. - obiecuję.
- złą wiadomością jest to że nadal musimy się ukrywać. ale dobrą że nikt mu nie uwierzy.
- zawsze coś - oddalił temat Draco - moja Księżniczka czeka na prezent.

przerwał nam Snape.
- Krukon i Puchoni minus 10 punktów.  Bal jest w szkole nie tutaj.  wyrwał jakąś parkę z pojazdu.
był razem z Kharakovem.
otworzyli energcznie i nasze drzwi.
- Ignis Bal jest wewnątrz budynku.  powiedział sucho wuj.
- właśnie się tam wybieraliśmy wuju.
- dobrze.  wskazał dłonią na śnieg.

wyszliśmy z karocy a ja zabrałam nas do Komnaty Tajemnic. 

Dracon usiadł na sofie a mnie posadził pod swoim ramieniem. 
- Ignis może wyjaśnisz mi najpierw co robił tu ten - Draco chciał zmieszać Aleksandra z błotem - idiota - skrócił jedynie - co ? 
- nie wiem ale nie on mnie teraz zajmuje - odpowiedziałam mu patrząc w te jego oczy - siedzę obok mojego Księcia który mi pachnie i mnie wypali. 
- spróbuję dać ci radę. odparł dyplomatycznie blondyn.
zatrzymałam go. - a. - spojrzałam mu w oczy. - Draacoo ...
- o co chodzi ?
- kocham cię.
- ja ciebie też. - pocałował mnie w policzek. potem pogładził mnie po karku i popatrzył mi prosto w oczy. - Księżniczko ...
widziałam jego jeszcze nieśmiałość.
ale czemu skoro jeszcze kilka dni temu to on zawracał całą sytuacją.
- o co chodzi ? - patrzyłam na niego zdziwiona. z ramienia zniknął wizerunek bazyliszka.  wąż.  widziałam jak leży na kaflach za Draconem.  a on czuł na sobie jego oddech. - odejdź i pilnuj żeby nikt tu nie wszedł.  oddaliłam stworzenie.
bazyliszek odpełzł w kierunku wejścia.
dodatkowo zamknęły się wrota tej sekretnej komnaty.

- chodź. - przemieścił mnie na swoje kolana. - skarbie. - znowu wrócił w niego ten buntowniczy Draco. - daj usta.
- co chcesz z nimi zrobić ?
- zobaczysz. - widziałam w jego oku błysk.  wstał, zabrał mnie ze sobą i pochylił jak wtedy na Sali. - doskonale wiesz.
- kończ bajeczki blondynie. - oczy, wiedziałam to z doświadczenia byliśmy sami,  jarzyły się powoli coraz jaśniej. - mam ochotę na wypalenie.
- dam ci je. po raz ostatni widziałąm błękit jego oczu.
potem już tylko czułam uścisk jego ramion, ścianę za sobą i jego usta.
nie grał fair więc i ja nie miałam części swoich hamulców.

po co mu krawat ?  rozplątałam go.
on sam kiedy się ode mnie odsunął pozbył się marynarki.
nawet nie dotarł do połowy drogi do wypalenia.

rozgrzewka ...

- nie ma co się rozgrzewać Draci.  - zrozumiałam że stoję pod murem. - chodź.
- było mi za gorąco malutka. - już nawet za to określenie go nie chciałam karać.  - nie mówiłaś że aż tak skacze ci ciśnienie.
- wiesz kiedy skacze mocniej ? - spytałam.  trudno. nikt oprócz niego i tak się nie dowie.  - kiedy widzę cię po treningu, kiedy perli się na tobie pot podkreślając twoje zamiłowanie do treningów.
- czy - zbliżył się. - coś sugerujesz skarbie ?
- sam to rozstrzygaj. - rozpięłam mu jedynie tyle żeby widzieć obojczyki po rozchyleniu materiału. przez chwilę chłonęłam widok. - ale chodź. masz wypalenie.
jego reakcja mnie zaskoczyła.
przyparł mnie do muru tak że stałam prosta jak struna a on i tak był bliziutko.

pocałował ?
niezbyt.

wypaleniem też tego nie można było określić.

od magii też był daleki chociaż bliżej.

odsunął się a, no cóż był absolutnie perfekcyjny i cudowny,  ja lekko się zachwiałam.
- dałem ci radę ? spytał cicho.
- mało powiedziane że dałeś. - spojrzałam mu w oczy. - najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. - pocałowałam go w policzek. - też musisz dostać prezencik ode mnie ...
- Ignis ... - zaczął Draco chyba szukając odpowiednich słów. - pocałuj mnie. - zbliżałam usta do jego twarzy. - nie w ten sposób.
- w jaki ? zamiennik ? spytałam.
wstydził się.
o co mu chodzi ?
- sporo myślałem o tobie. - zaczął spłoszony.  z tym słodkim lekkim rumieńcem.  - i skoro tak bardzo ... bo chyba lubisz,  mnie oglądać bez koszuli ...
zaiskrzyły mi oczy.
- mrru - spojrzałam mu w oczy kiedy się do niego przytuliłam. - brzuszek ? pozwalasz mi ?
- jeden raz.
- spokojnie skarbie. - położył się nadal chyba niepewny. - jeden buziaczek dla tego ślicznego brzuszka. - lekko dotknęłam go wargami. - druugi buziaczek dla kochanego brzuszka. - powtórzyłam. - i trze ...
- miał być jeden Igni.  postrofował mnie Draco rozbawiony.
- nie powiedziałeś "stop". odparłam ze śmiechem.
- Ignis ... jest tu sypialnia ?
- jest. - zaprowadziłam go do sali. - a czo ?
 - zaśniesz obok ?
- jak mi pozwolisz. - ułożyłąm się bokiem do Dracona i położyłam głowę nad jego spokojnie już bijącym sercem. - dobranoc.  pocałowałam jego tors i zamknęłam oczy.

* Draco * 

wypalenie ...

spojrzałem na śpiącą Igni.
lekko mi ciążyła ale nie miałem zamiaru jej ruszać czy budzić.
było to nawet przyjemne, czuć na sobie jej równy oddech i widzieć jak słodko śpi.

* Ignis * 

obudził mnie o świcie.
- wstajemy Igni. zaczął cicho.
- wstaję. - podniosłam się. - dzień dobry skarbie. pocałowałam go w policzek.
- witaj Księżniczko. odpowiedział mi radosny.

przywołałam bazyliszka którego zabrałam i zabezpieczyłam pieczęciami.

- świta. wszyscy śpią.  stwierdziłąm.

Draco ubrał koszulę i krawat.
- idziemy ? spytał z tym swoim czarującym uśmiechem.

miało być pięknie
wyszło idealnie.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz