wtorek, 17 grudnia 2013

Rok IV Rozdział Siódmy Umowa

siedziałam sobie w dormitorium kilka dni po ognisku.

z samego rana przyszedł do mnie Draco.
- Ignis mam pomysł. zaczął cicho.
- słucham. - odparłam zainteresowana. - no mów.
- podpiszmy kilka formułek o tajności naszego związku z Puchonami i Krukonami. Gryffoni nie wchodzą w grę - Draco wymyślił bardzo kuszącą opcję - w zastaw po pół litra od łebka plus karne pół od domu który przedwcześnie sypnie. - baaardzo kusząca opcja - no i oczywiście kara od ciebie - pokazał mi dwie karty, teraz zauważyłam lekkie cienie pod oczami Draciego - pracowałem nad tym całą noc. 
- to - przejrzałam klauzulki. Zero kruczków do odwołania, czyste surowe zasady  - jesteś genialny Draci - pocałowałam go w policzek - naprawdę. Książę jestem cholernie dumna i szczęśliwa - przytuliłam się do niego - kochany. 
- d ... dzięki - wykrztusił, puściłam go - miarkuj siłę Księżniczko.
- dobrze skarbie i przepraszam - odparłam - Draco ... - Ślizgon podszedł bliżej - nagroda - pocałowałam go - jesteś genialny.
- nie przesadzaj Księżniczko - odpowiedział mi speszony - wymyśl jakąś bolesną karę, nikt nas nie wsypie - odparł Draci - na pewno nikt się nie odważy. 
- mam ochotę cię nagrodzić ponownie - uśmiechnęłam się - wiesz czym jest malinka prawda ? 

                         * Draco * 

malinka .. 
w głowie Ignis było sporo wiedzy na ich temat. 
- jak nie chcesz nie będę cię zmuszać - powiedziała spokojnie Igni. jednak jej oczy lśniły z apetytu - decyzja Draci. 
- tak - speszyłem się - chodź. 
- muszę usiąść ci na kolankach Draci - usiadłem na kanapie a Igni na moich kolanach. oparła się o moje ramię a ja objąłem ją jak do ramy. 
Ignis spojrzała mi w oczy, rozchyliła kołnierz mojej koszuli i objęła wargami mój obojczyk. 
 czułem ciepło jej ust i oddechu. 
Igni lekko i powoli zasysała powietrze, jakby bojąc się siły. 

pogłaskałem ją po głowie. 
usłyszałem westchnienie i poczułem oparte na moim ramieniu czoło Igni. 

odsunęła się i dumna pokazała mi ciemnoczerwone serce na moim obojczyku. 

- chcesz ? - spojrzała mi w oczy - chcesz ? 
- tak - odpowiedziałem - też mam usiąść ci na kolanach ? spytałem żartem. 
- wystarczy że się obrócę - Igni się odwróciła a ja prawie tego nie poczułem - chodź - odchyliła głowę w bok. zauważyłem dogodne, niewidoczne dla innych, niewielkie zagłębienie lekko poniżej jej obojczyka. Ignis kiedy dotknąłem jej ustami westchnęła i usłyszałem jakby mruczenie. - Draci skarbie niedługo pobudka - powiedziała do mnie cicho - masz bardzo ciepłe wargi ... 
odsunąłem się od jej szyi kiedy i ona miała na sobie serce - gotowe skarbie. 
- dziękuję Książę. Igni pocałowała mnie w policzek. 
- nie ma za co Księżniczko. 

                           * Ignis * 

Draco ... 
nie mogłam oprzeć się pokusie dotknięcia świeżej malinki. 
czułam jeszcze ciepło oddechu i ust Dracona na swojej skórze. 

Krum zleciał na dół jako pierwszy. 
- dzień dobry Ignis - przywitał mnie. - dzisiaj przejmuję obowiązki kapitańskie w drużynie Slytherinu - o nie, nie dostaniesz tego tak łatwo - chcemy zobaczyć jak mocno trenujecie. 
- Wiktor nie oddam ci stołka na choćby minutę a co dopiero na jeden trening - zaparłam się. Dumstrang by ich zajechał na śmierć - nie licz na to. 
- Iskro nie każ mi iść do Snape'a i prosić o papier - zaczął Krum - oddasz mi pieczę nad drużyną. 
- bo co ? spytałam agresywnie ale spokojnie. 
Krum jedynie wskazał wzrokiem na Dracona na kanapie w towarzystwie kilku swoich kolegów. 
- chłopaki - Krum zaczął zdanie a oni spojrzeli na Dracona wrogo - to jak Ignis? 
- ja prowadzę trening, ty możesz jedynie sugerować zmiany. 
- dobrze Iskro. ustąpił mi Krum. - dzisiaj prowadzisz trening.
- no co ty nie powiesz ? - zapytałam sarkazmem. - idź sobie na lekcje.
- idę.  zapewnił mnie WIktor z "uroczym i łobuzerskim" uśmiechem.

wywróciłam oczami i spojrzałam na Draco.
dotknął obojczyka z uniesionymi brwiami.

no tak.

chociaż ze Ślizgonami chyba nie musieliśmy podpisywać druczka.
byliśmy o tyle zsolidaryzowani że żaden Ślizgon nie wsypałby drugiego Ślizgona.
czystość krwi,  spryt,  lojalność wobec swoich.

^ z naszymi chyba nie, co ? Pansy nie wsypie bo oboje byśmy jej nagadali. zresztą nasi wiedzą od początku roku i jeszcze nie wsypali. Ślizgoni tego nie zrobią dziedzicowi. szczególnie że połowa z nich ma rodzinę w Zakonie. ^   przekazałam Draciemu myśl.
^ racja. Ślizgonom nie trzeba wałkować.  jednak papierek byłby dobry. tak na ... ^  Draco zapukał w niepomalowany drewniany stół  ^ tak na wszelki wypadek ^

skinęłam głową.
jednak wystarczyło że położyłam papier na stoliku i podałam każdemu pióro.  wszyscy pod klauzulą pół litra na łebka i bolesnej kary zostawienia przywiązanym do drzewa w Lesie przez tydzień kiedy to bestie miały straszyć lecz nie ranić  zgodzili się mnie i Dracona nie wsypać przed Harry'ym.

pozostała reszta domów.

Hufflepuff pomęczyłam na pierwszej przerwie jaka mi się napatoczyła.
potem na lekcji posłąłam papier po Krukonach którzy również podpisali.
obydwa te domy robiły to raczej ze strachu, chociaż większości było to obojętne.

i git.
można się obejmować przy trzech domach z czterech.

Draco spojrzał na mnie z uśmieszkiem.
cały dzień nie widzieliśmy Gryffindoru.
Harry miał w innej części szkoły lekcje przez cały dzień.

Draci objął mnie i zabrał na dziedziniec.
usiedliśmy na murku między filarami.
blondyn podał mi lizaka o smaku krwi.
- nie musisz - odwrócił moją głowę kiedy odwróciłam twarz żeby go nie obrzydzić.  - nie musisz Igni. - powtórzył mi Draci. - kocham cię taką jaką jesteś.
- ooo - pocałowałam go w policzek. - jesteś zbyt kochany dla takiej szui jak ja.
- tak ? - zdziwił się - a co takiego złego robi moja Księżniczka ?
- kantuje, zabija wampiry, okłamuje brata żeby móc być ze swoim Księcem. - spojrzałam mu w oczy. - pomijając fakt całej afery z Bonesem i Aleksandrem.
- zapomniałem o nich. - machnął ręką Draco. - liczy się moja Księżniczka.
- zapominasz natomiast że jestem siostrą Śmierci i córką twego przyszłego Pana. - ściszyłam głos. - ojciec mnie na zebraniu chyba zatłucze ale mogłabym pokazać ci Znak.
oczy Dracona zalśniły ciekawością.
- zrobiłabyś to skarbie ? zdjęłabyś pieczęci ? spytał szeptem podekscytowany Draci.
- nie tutaj oczywiście i w innej porze dnia ale tak. potwierdziłam cicho.
uśmiechnął się. - a jak z Balem ?
- tańczę z tobą na początek. to jasne.  - odparłam. - a dodatkowo całą noc na parkiecie z tobą.  - Draco spojrzał na mnie podejrzliwie. - dopóki nie zajdzie nas ochota na buziaka.
- zgodzę się na warunek.
- niedługo dzwonek.
- racja.  potwierdził i podniósł mnie z murku.

zaprowadził mnie na miejsce obok siebie.
na szczęście lekcja Eliksirów była prowadzona tylko dla Ślizgonów.

mogłam więc bez przeszkód zostać objęta.
Snape nie zwrócił na ten gest uwagi.
a ja wtuliłam się w ramię Dracona i tak przesłuchałam cały wykład.

potem był trening.
no już niezbyt różowo ale nie damy się Dumstrangowi.
Draco spojrzał na mnie pewnie.
^ pokażemy im skarbie ^  zapewnił mnie za cały zespół.

ludzie weszli do szatni.
- mamy trening na który patrzy Dumstrang. od nas zależy czy zaśmieją się do łez, czy oczy wyjdą im z orbit. - zaczęłam przemowę.  jakoś trzeba było ich zotywować. - damy po sobie skakać i się naśmiewać z Hogwartu pod względem gry czy pokażemy tym gogusiom jak wygląda quidditch ?
- QUIDDITCH ! chłopacy podnieśli wrzask.
- damy im powód do śmiechu ?
- NIE !
- więc do roboty. chcę tu widzieć najwięcej powera jak tylko się da. mają im czapki pospadać !
- TAK JEST PANI KAPITAN !

i wycisnęli z siebie najwięcej jak się dało.

przy okazji :  rozpadało się.
szaty przemokły, kij z tym że mogłam być chora, i tak się darłam.

burza tylko im sprzyjała.

widziałam minę Kruma.
oczy wychodziły mu dosłownie z orbit.

nigdy chyba nie widział prawdziwego treningu.

złąpałam znicza co zakończyło rozgrywki treningowe.
- no chłopak jestem dumna. - przybiłam piątkę z każdym z nich. - a teraz won do szatni i pod prysznice bo się uduszę.
- tak jest pani kapitan.  odpowiedzieli zgodnie i wmaszerowali do szatni.

prysznice były zamykane.
kabiny zajęte.

a Draco stał w szatni jako jedyny i się przebierał.
    nie mogłam nie zerknąć na niego i jego brzuch.
jednak zauważył mój wzrok i spuściłam wzrok.
    kiedy ja się przebierałam to on się patrzył.
i tak to było.
oboje nie mogliśmy się napatrzyć na drugie z nas.

Draco chyba zrozumiał że po tak dobrym treningu chcę dostać buziaka.
stałam pod ścianą szatni a on do mnie podszedł i bez słowa mnie pocałował.
cudownie, jak zawsze.
odrobinkę dłużej niż zwykle dał mi się cieszyć swoimi ustami żeby dać mi i sobie poczucie nagrody za ciężką pracę.

odsunęłam się od niego niechętnie.
nie chętniej nawet niż zwykle.
- dobrze grałeś Książę. pochwaliłam go.
- ty również Księżniczko. odparł.
- mamy jeszcze jakieś lekcje ?
- nie. na szczęście nie. pojawił się na jego twarzy uśmiech.
- czyżbyś chciał posprzątać po treningu ? zasugerowałam.
- owszem pani kapitan. - chyba chciał pocałować mnie w policzek jednak trafił na ucho. - specjalnie to zrobiłem skarbie. - zapewnił mnie. - może dasz mi usta ?
- owszem. tylko mi je oddaj. odpowiedziałam.

a Draco znowu jasno i klarownie mnie pocałował.
- mrr - pocałowałam go w policzek jak już się odsunął. - dziękuję kochanie.
- nie ma za co Igni. - objął mnie i zabrał poza szatnię. - odpłacisz mi się mówiąc wszystko bratu.
- zrobię to. - obiecałam mu. - po Czarze.
Draci cmoknął mnie w policzek. - tak szybko ?
pokiwałam głową patrząc w jego niebieskie oczy. - tak.

blondyn już do szkoły się nie odezwał.
potem również milczał jakby był w szoku.

patrzyłam na niego troskliwie.
dopiero kiedy już zostaliśmy sami nawet mrugnąć nie zdążyłam kiedy poczułam na sobie jego wargi.
ciepłe, lukrecjowe, lekko wilgotne usta Dracona.
zostałam czule opatulona ramionami i oddałam mu pocałunek.
Draci lekko mnie namawiał do dalszego buziakowania i delikatnego mięcia jego marynarki.

nie wiem ile , no szczerze,  leżeliśmy na sofie w pokoju wspólnym i ile się całowaliśmy.
czas nie grał tu roli.
lizaliśmy się i było bajecznie.
i to się liczyło.

Krum zszedł na dół i widział nasz pocałunek.
- em Ignis. - zaczął zaskoczony. - Ignis !
musiałam się odsunąć od troskliwej opieki logopedycznej Dracona.
a było już tak milutko ...
- czego ? spytałam chłodno.

- nie tak ostro skarbie. skarcił mnie żartem Draci.
- ciebie niestety na razie nie pytałam o zdanie. uśmiechnęłam sę do Ślizgona.

- co Wiktor ? ponowiłam pytanie.
- gadałem z kumplami ze szkoły.
- no i ???
- nie będziemy ingerować w treningi, życie szkolne, oraz w sprawy prywatne żadnego z was. i oczywiście każdy się podpisał pod druczkiem o waszym związku.
- świetnie. - stwierdziłam chłodno. - coś jeszcze ?
- nie liżcie się na widoku.  rzucił cicho Wiktor  i się ulotnił.

umowa z Dumstrangiem podpisana.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz