z samego rana przeszłam do wieży Gryffonów.
Gruba Dama jak tylko postawiłam stopę przed jej portretem mnie wpuściła.
- Fred, George. zbierzcie kolegów. - rzuciłam pomijając "cześć". - za kwadrans w Pokoju Życzeń !
stawili się.
- jest tu ktoś z Ligii ? - odpowiedziała mi salwa śmiechu. - macie dość tej suki ?
- to raczej jasne. - rzucił George. - a co ? robisz wywiad dla swojego Księcia ? zrobił rozczulony ton.
- w ym jednym punkcie się z nim nie zgadzam. - odpowiedziałam mu na luzie. - do jasnej cholery zakazała łażenia w glanach. - "uuu" przeszło przez salę. jak byłam w stanie rozstać się z gorsetami, normalnymi ciuchami na rzecz mundurka tak sprawa butów była wypowiedzeniem wojny. - dostanie. jasną i klarowną wojnę.
- co chcesz ją zadźgać nożem ? zaśmiał się George. albo Fred.
- nie. - rzuciłam. - chociaż chciałabym to nie mogę. - poparł mnie pomruk. - jako że i wam ta sucz nie przypadła do gustu ze swoimi zasadami to mamy wspólnego wroga. nie ma jak się uczyć Obrony. Ministerstwo chyba chce się nas pozbyć. - Harry wszedł na stolik obok mnie. - potrzeba tu prawdziwych metod. a nie pierdolenia o teorii. - spojrzałam na brata. - masz ich szkolić. ja zajmę się stroną czysto techniczną.
- nie rozumiem.
- ustalanie czasu, spotkań, miejsca. jak coś się sypnie wybronię was.
- chyba sobie żartujesz Ignis. - odpowiedział mi brat. - nie weźmiesz całej odpowiedzialności.
- wezmę. - spojrzałam mu w oczy nie znosząc sprzeciwu. - dobra. teraz nasza nazwa.
milczenie.
- może .... - zaczęła Hermiona. - Gwardia ...
- Dumbledore. - palnął Harry. - Gwardia Dumbledore'a. - poszły brawa. - dobra. od czego zacząć ich uczyć ?
- Patronus. jednak każdego nie wybronię, nie zawsze mam kontrolę nad dementorami. będzie dobrze jak będą go znać. - zasugerowałam bratu. - idę na czujkę. jak ją zobaczę postaram się odciągnąć.
- powodzenia siostrzyczko.
- miłego szkolenia ich braciszku. odpowiedziałam.
jakbym widział siostrzyczkę przeciwko Amber.
- dobra. - zacząłem. nie wiedziałem jak im to wytłumaczyć. - Patronus to zaklęcie, jak sie pewnie domyślacie, przeciwko dementorom.- kontynuowałem niepewnie - musicie się mega skupić żeby uzyskać jakikolwiek efekt - przed oczami pojawił się dementor. pomyślałem o krótkim bo krótkim zerwaniu Ignis z tym pudrowabym tlenionym idiotą.- Expecto Patronum ! - wystrzelił w powietrze jeleń i odgonił widmo - musicie myśleć o najlepszej rzeczy jaka was spotkała żeby cokolwiek z tego było.
Gruba Dama jak tylko postawiłam stopę przed jej portretem mnie wpuściła.
- Fred, George. zbierzcie kolegów. - rzuciłam pomijając "cześć". - za kwadrans w Pokoju Życzeń !
stawili się.
- jest tu ktoś z Ligii ? - odpowiedziała mi salwa śmiechu. - macie dość tej suki ?
- to raczej jasne. - rzucił George. - a co ? robisz wywiad dla swojego Księcia ? zrobił rozczulony ton.
- w ym jednym punkcie się z nim nie zgadzam. - odpowiedziałam mu na luzie. - do jasnej cholery zakazała łażenia w glanach. - "uuu" przeszło przez salę. jak byłam w stanie rozstać się z gorsetami, normalnymi ciuchami na rzecz mundurka tak sprawa butów była wypowiedzeniem wojny. - dostanie. jasną i klarowną wojnę.
- co chcesz ją zadźgać nożem ? zaśmiał się George. albo Fred.
- nie. - rzuciłam. - chociaż chciałabym to nie mogę. - poparł mnie pomruk. - jako że i wam ta sucz nie przypadła do gustu ze swoimi zasadami to mamy wspólnego wroga. nie ma jak się uczyć Obrony. Ministerstwo chyba chce się nas pozbyć. - Harry wszedł na stolik obok mnie. - potrzeba tu prawdziwych metod. a nie pierdolenia o teorii. - spojrzałam na brata. - masz ich szkolić. ja zajmę się stroną czysto techniczną.
- nie rozumiem.
- ustalanie czasu, spotkań, miejsca. jak coś się sypnie wybronię was.
- chyba sobie żartujesz Ignis. - odpowiedział mi brat. - nie weźmiesz całej odpowiedzialności.
- wezmę. - spojrzałam mu w oczy nie znosząc sprzeciwu. - dobra. teraz nasza nazwa.
milczenie.
- może .... - zaczęła Hermiona. - Gwardia ...
- Dumbledore. - palnął Harry. - Gwardia Dumbledore'a. - poszły brawa. - dobra. od czego zacząć ich uczyć ?
- Patronus. jednak każdego nie wybronię, nie zawsze mam kontrolę nad dementorami. będzie dobrze jak będą go znać. - zasugerowałam bratu. - idę na czujkę. jak ją zobaczę postaram się odciągnąć.
- powodzenia siostrzyczko.
- miłego szkolenia ich braciszku. odpowiedziałam.
* Harry *
Ignis nareszcie od tych kilku lat zaczyna coś ze mną robić wspólnie.
Gwardia Dumbledore'a.jakbym widział siostrzyczkę przeciwko Amber.
- dobra. - zacząłem. nie wiedziałem jak im to wytłumaczyć. - Patronus to zaklęcie, jak sie pewnie domyślacie, przeciwko dementorom.- kontynuowałem niepewnie - musicie się mega skupić żeby uzyskać jakikolwiek efekt - przed oczami pojawił się dementor. pomyślałem o krótkim bo krótkim zerwaniu Ignis z tym pudrowabym tlenionym idiotą.- Expecto Patronum ! - wystrzelił w powietrze jeleń i odgonił widmo - musicie myśleć o najlepszej rzeczy jaka was spotkała żeby cokolwiek z tego było.
tłum zrobił wielkie oczy na patronusa i każdy chciał spróbować.
- Harry ! - zaczął któryś z bliźniaków - trzeba to dać innym domom. inaczej klapa.
- racja. polećcie kurierem po innych domach, oprócz Slytherinu ! Fred i George wybiegli na zewnątrz żeby rozgłosić nabór.
Ignis się ucieszy ...
* Ignis *
siedziałam na korytarzu udając że czytam książkę.
suki nigdzie było, zero odoru perfum.
zapomniałam że pierwsze zebranie ma dzisiaj Liga.
Draco ... po co ty do nich dołączasz ?
zatoczyłam nad głową feniksa z ognia.
po godzinie pustki wróciłam do brata który trenował z nimi patronusa.
jeszcze sporo przed nimi ...
- czysto braciszku. - oznajmiłam. - ja wracam na czujkę.
- Ignis. - Harry złapał mnie za nadgarstek. - podobno cały Slytherin jest w tej Lidze. powiadomiliśmy inne domy o tej szkole.
- dobra. - odpowiedziałam mu. - tak Harry. jestem jak to określiła ta sucz "zakałą Slyhterinu". jedyna z naszego domu nie wstąpiłam do organizacji tej suki.
- Ignis nie pultaj się. - odpowiedział mi któryś z bliźniaków. - twój ukochany na pewno pracuje tam za siebie i ciebie.
- zatkać dzioby bo jak quidditcha kocham narysuję wam wąsy żeby was rozróżniać.
zatoczyłam nad głową feniksa z ognia.
po godzinie pustki wróciłam do brata który trenował z nimi patronusa.
jeszcze sporo przed nimi ...
- czysto braciszku. - oznajmiłam. - ja wracam na czujkę.
- Ignis. - Harry złapał mnie za nadgarstek. - podobno cały Slytherin jest w tej Lidze. powiadomiliśmy inne domy o tej szkole.
- dobra. - odpowiedziałam mu. - tak Harry. jestem jak to określiła ta sucz "zakałą Slyhterinu". jedyna z naszego domu nie wstąpiłam do organizacji tej suki.
- Ignis nie pultaj się. - odpowiedział mi któryś z bliźniaków. - twój ukochany na pewno pracuje tam za siebie i ciebie.
- zatkać dzioby bo jak quidditcha kocham narysuję wam wąsy żeby was rozróżniać.
roześmiali się a ja i Harry razem z nimi.
ale musiałam iść na zwiad.
Imbryk przez kolejną godzinę się nie pojawiła.
nudziłam się ale co zrobić ? trzeba przetrwać.
nudziłam się ale co zrobić ? trzeba przetrwać.
zrobiłam smoka ze wszystkich żywiołów i się nim bawiłam, było nudno a to jedyna rozrywka na czas czuwania.
Imbryk i teraz nie było, dobre i to.
Draco wyszedł na korytarz.
- no i jak Księżniczko, tęskniłaś że tu siedzisz ? spytał lekko złośliwie.
- żyję jak widzisz, a i tak, trochę tęskniłam. - przytulił mnie - a jak tam zebranie u tej suki ?
Draco trochę pomilczał. - jakoś. nudno trochę fakt ale chyba warto.
- tu - wystawiłam mu policzek. - buziaka.
- a "proszę" ? spytał złośliwie.
- prooszę. - dostałam buziaka. - jeszcze jednego. - spojrzałam mu w oczy. Umbridge nie ma. - a .. - odwróciłam do niego usta. - a tu dasz ? uśmiechnęłam się i zostałam przytulona oraz pocałowana.
wyczuwałam na piętrze wyżej sukę. - leć do dormitorium skarbie. dogonię cię.
- do zobaczenia. zabrał torbę i poszedł.
weszłam do Pokoju Życzeń.
- suka idzie. wychodźcie pojedynczo, albo parami. szybko. Gryffoni, Krukoni, Puchoni wyszli błyskawicznie oraz zorganizowanie.
dzwonek na przerwę zrobił że zatopili się w tłumie uczniów na korytarzu i nie można było powiedzieć czy wyszli wcześniej czy później.
sucz 0 Ignis i Harry 1
gramy dalej.
powtórka z historii trwa.
bunt trzeba kontynuować.
- tu - wystawiłam mu policzek. - buziaka.
- a "proszę" ? spytał złośliwie.
- prooszę. - dostałam buziaka. - jeszcze jednego. - spojrzałam mu w oczy. Umbridge nie ma. - a .. - odwróciłam do niego usta. - a tu dasz ? uśmiechnęłam się i zostałam przytulona oraz pocałowana.
wyczuwałam na piętrze wyżej sukę. - leć do dormitorium skarbie. dogonię cię.
- do zobaczenia. zabrał torbę i poszedł.
weszłam do Pokoju Życzeń.
- suka idzie. wychodźcie pojedynczo, albo parami. szybko. Gryffoni, Krukoni, Puchoni wyszli błyskawicznie oraz zorganizowanie.
dzwonek na przerwę zrobił że zatopili się w tłumie uczniów na korytarzu i nie można było powiedzieć czy wyszli wcześniej czy później.
sucz 0 Ignis i Harry 1
gramy dalej.
powtórka z historii trwa.
bunt trzeba kontynuować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz