Hej !
Zanim przeczytacie rozdział to mam do Was wielką prośbę, zostawcie po sobie komentarz, to bardzo się przyda, żeby rozdziały były coraz lepsze, wyeliminuje też to czego nie chcecie w kolejnych epizodach. Proszę Czarodzieje, to też dla Was.
***
Kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata. Stuprocentowa prawda. Aktualnie jednak pogoda była jesienna, idealna dla dementorów.
Czemu ?
Zupa nie pogoda. Wilgotno, zimno, mgła, ciemno, szaro. No zupa po prostu.
Kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata. Stuprocentowa prawda. Aktualnie jednak pogoda była jesienna, idealna dla dementorów.
Czemu ?
Zupa nie pogoda. Wilgotno, zimno, mgła, ciemno, szaro. No zupa po prostu.
Nasza klika stwierdziła jedno. To idealny czas, żeby grać w podchody.
Tak jakoś się rozdzieliliśmy, że ja byłam w drużynie z Cirispinem i Laurilelem a Draco z Kaze i Tellusem.
Po jednej bestii w drużynie, po jednym ćwierćelfie no i reszta.
Walka więc wyrównana.
Łaziliśmy po Zakazanym Lesie jakby był to park, bo dla nas tak było. Dwóch Łowców ćwiczy tropienie i osaczanie, razem z przyjaciółmi grając w podchody.
Chociaż nasze podchody polegały na siedzeniu na drzewie i obserwowaniu ich działań, bo nasze zasady przewidywały walkę o flagę, w tym wypadku o kawał mięsa na kiju. Ograniczony budżet, oraz pomysły.
Ale to nie było fair, Draco i Cirispin ciągnęli do tego mięsa.
Mnie pociągało mniej, ale ja to ja.
Cirispin spojrzał na mnie. - zrób dobry uczynek i zabierz go.
- co ? nie dotarło do mnie o co mu chodzi.
- Kapturku, ubieraj Czerwony i idź.
- Cirispin popierdoliło cię ? spojrzałam na Bestię zaskoczona.
- idź neko. - Kaze wypchnął mnie z drzewa na dół, miał farta, że złagodził mi upadek. - powodzenia.
- odegram się. wymamrotałam pod nosem.
Ale fakt, Draco bardzo konkretnym tempem leciał przez Las.
No co mogę zrobić ?
Zmieniłam pelerynę na czerwoną, poleciałam między drzewa niedaleko Dracona, użyłam perfum od Kastiela. Stare ale jare.
Wampir obejrzał się na skrawek migającego czerwonego materiału.
- Draacoo - wymamrotałam. - Draacoo - westchnęłam. Zwierzęcy instynkt najwyraźniej zadziałał., zaczął za mną iść. - kochanie ... - sprowadziłam go do jeziorka dementorów. - chodź, no chodź do mnie. - poczułam jak kładzie mi dłonie na ramionach. - Draco ...
- znam twój cel kochanie - wymamrotał mi na ucho. - nie uda ci się.
- ja naprawdę ciebie chcę, daj mi buziaka. - odwróciłam się do niego twarzą. Widział mój wzrok, przecież mogłam go chcieć. - pocałuj mnie. Wilku no ...
- rzadko się napraszasz, bardzo chcesz zabrać mój czas.
- chodź, daj mi pocałunek. - głaskałam go po ramieniu. - Draco ... Daj mi.
- słyszałem jak cię na to wysyłali. Nie dam się zwieść.
- kochanie ... - zbliżyłam się jeszcze pół kroku. - pocałuj, bo zwariuję.
- już jesteś chora.
- umysłowo zawsze było ze mną coś nie tak. - patrzyłam mu w oczy. - daj mi buzi, znikniemy w Hogwarcie, w kąpieli.
- obiecana kąpiel ?
- zostań półnagi. Chcę mieć hamulce.
- jak chcesz. - odpowiedział i zabrał mnie do Hogwartu, do Pokoju Życzeń. - rozbieraj się skarbie.
Uśmiechnęłam się i zostałam w bieliźnie, to samo zrobił Draco. Lubiłam go oglądać, a on patrzył na mnie z uśmieszkiem. - co ? - spojrzałam na siebie. No tak, kilka miesięcy nic nie robienia plus słodycze dały efekty. - czego chcesz ? To jest Fluffy. I niestety od dzisiaj z nami zostaje. - weszłam do wielkiej wanny, która się tu pojawiła. - czego chcesz ?
- Fluffy - zaśmiał się. - miło wiedzieć.
- chcesz czegoś od Fluffy'ego ? spytałam siląc głos na zdenerwowanie.
- nic. - Draco mnie przytulił. - a co lubi Fluffy ?
- ciebie - wtuliłam w niego głowę. - i słodycze, i jedzenie, i większość rzeczy.
- to dobrze - usiadłam na kancie wody. - ile waży Fluffy ?
- dużo za dużo. - rzuciłam. - bo ja wiem ? Koło czterdziestu siedmiu kilo.
- na twój wzrost to nie taka zła waga.
- pff ... Ale Fluffy to Fluffy.
- nie dramatyzuj, nie jest puchaty. Pozbyłabyś się go w kilka tygodni.
- na razie siedzimy jak na szpilkach przed Bitwą.
- to nie znaczy, że nie możesz zacząć się zajmować swoim problemem.
- nie mam do tego głowy.
- no tak, lepiej narzekać.
- od jutra.
- będę cię pilnować. zagroził mi.
- dobrze. - zgodziłam się i Draco mnie przytulił. - potem Fluffy wróci.
- też się go pozbędziesz. Zresztą nie będziesz aż tak musiała.
- nie ? Raczej wątpię by ciąża nie odbiła się na Fluffym.
- będziesz biegać.
- nie denerwuj mnie nawet.
- co ?
- nic. - zbyłam go. Zanurzyłam się pod wodę, wyszłam na powierzchnię po dwóch minutach około. - o wiele lepiej.
- powoli woda traci temperaturę, a chłopaki pewnie zachodzą w głowę co i gdzie robimy.
- pff ... nagle zacząłeś o tym myśleć.
- jesteśmy dosyć świeżo zaręczeni, nawet dla publikacji powinniśmy wyglądać na ułożonych.
- a potem pójść do klubu i skończyć w mieszkaniu na Camden. - potwierdziłam i się zaśmiałam. - robimy się mistrzami obłudy. Ale czasem trzeba.
- przeżyjesz. - stał lekko nade mną. I on kurwa idzie na Uzdrowicielstwo ! - co ? spojrzał mi w oczy, ale raczej podniósł moją głowę do tego celu, bo byłam milimetry od jego ciała.
- pan doktor, a kurwa wygląda tak, że wolisz nie wiedzieć co zrobiłaby przeciętna dziewczyna dla takiego Uzdrowiciela u boku.
- a ty co masz zamiar robić ?
- o, napiszę do Flinta, dzięki za przypomnienie.
- czyli idziesz w sport.
- zobaczymy, ale wiesz i tak, na czym będę dorabiać do pensji sportowej.
- nie odpuścisz sobie miana Kostucha na Nokturnie ?
- nie mam zamiaru. - pogłaskałam go po policzku. - powiedz ty mi, że nie jestem szczęściarą to marny twój los.
- mogłaś trafić lepiej.
- Draco nie denerwuj mnie nawet.
- żartuję. - przygarnął mnie do siebie, wtuliłam się w niego, a ten idiota wrzucił mnie i siebie do wody. - jak się czujesz kochanie ?
Wzięłam głęboki wdech i z pełną premedytacją wyczarowaną nad jego głową poduszką go uderzyłam. - nie pytaj nawet. - ale wyjął mnie z wanny i zaczął łaskotać w odwecie. - dobra, stop. - uciekłam mu. - no już. Nigdy więcej nie wrzucaj mnie tak do wody.
- dobra.
Pocałowałam go w policzek i zaczęłam się suszyć i ubierać. Draco zrobił to samo co ja.
Ogarnęliśmy się i wyszliśmy na korytarze.
Przy wejściu do szkoły Cirispin, Laurilel, Tellus i Kaze patrzyli na nas z politowaniem.
- miałaś go tylko zdekoncentrować a nie zabierać do łóżka. stwierdził Japończyk.
- nie zabrałam go do łóżka, tylko do kąpieli. - odpowiedziałam miękko. - kto wygrał ?
- my. - pochwalił się Cirispin. - a ty nie wiem co wygrałaś, ale oby nie dzieciaka.
Odetchnęłam głęboko, a Draco najwyraźniej przekazał Cirispinowi dosyć jasny przekaz, że nie było między nami nic więcej.
Mój Aryjczyk zabrał mnie z powrotem w las. Czemu ?
Sama nie miałam pojęcia.
Ale on zabrał mnie do jeziorka dementorów, posadził mnie na swoich kolanach i przytulił mnie do siebie w tym wielkim futrze.
- będziesz biegać.
- nie denerwuj mnie nawet.
- co ?
- nic. - zbyłam go. Zanurzyłam się pod wodę, wyszłam na powierzchnię po dwóch minutach około. - o wiele lepiej.
- powoli woda traci temperaturę, a chłopaki pewnie zachodzą w głowę co i gdzie robimy.
- pff ... nagle zacząłeś o tym myśleć.
- jesteśmy dosyć świeżo zaręczeni, nawet dla publikacji powinniśmy wyglądać na ułożonych.
- a potem pójść do klubu i skończyć w mieszkaniu na Camden. - potwierdziłam i się zaśmiałam. - robimy się mistrzami obłudy. Ale czasem trzeba.
- przeżyjesz. - stał lekko nade mną. I on kurwa idzie na Uzdrowicielstwo ! - co ? spojrzał mi w oczy, ale raczej podniósł moją głowę do tego celu, bo byłam milimetry od jego ciała.
- pan doktor, a kurwa wygląda tak, że wolisz nie wiedzieć co zrobiłaby przeciętna dziewczyna dla takiego Uzdrowiciela u boku.
- a ty co masz zamiar robić ?
- o, napiszę do Flinta, dzięki za przypomnienie.
- czyli idziesz w sport.
- zobaczymy, ale wiesz i tak, na czym będę dorabiać do pensji sportowej.
- nie odpuścisz sobie miana Kostucha na Nokturnie ?
- nie mam zamiaru. - pogłaskałam go po policzku. - powiedz ty mi, że nie jestem szczęściarą to marny twój los.
- mogłaś trafić lepiej.
- Draco nie denerwuj mnie nawet.
- żartuję. - przygarnął mnie do siebie, wtuliłam się w niego, a ten idiota wrzucił mnie i siebie do wody. - jak się czujesz kochanie ?
Wzięłam głęboki wdech i z pełną premedytacją wyczarowaną nad jego głową poduszką go uderzyłam. - nie pytaj nawet. - ale wyjął mnie z wanny i zaczął łaskotać w odwecie. - dobra, stop. - uciekłam mu. - no już. Nigdy więcej nie wrzucaj mnie tak do wody.
- dobra.
Pocałowałam go w policzek i zaczęłam się suszyć i ubierać. Draco zrobił to samo co ja.
Ogarnęliśmy się i wyszliśmy na korytarze.
Przy wejściu do szkoły Cirispin, Laurilel, Tellus i Kaze patrzyli na nas z politowaniem.
- miałaś go tylko zdekoncentrować a nie zabierać do łóżka. stwierdził Japończyk.
- nie zabrałam go do łóżka, tylko do kąpieli. - odpowiedziałam miękko. - kto wygrał ?
- my. - pochwalił się Cirispin. - a ty nie wiem co wygrałaś, ale oby nie dzieciaka.
Odetchnęłam głęboko, a Draco najwyraźniej przekazał Cirispinowi dosyć jasny przekaz, że nie było między nami nic więcej.
Mój Aryjczyk zabrał mnie z powrotem w las. Czemu ?
Sama nie miałam pojęcia.
Ale on zabrał mnie do jeziorka dementorów, posadził mnie na swoich kolanach i przytulił mnie do siebie w tym wielkim futrze.
Oparłam o niego głowę, pocałowałam go w brodę.
- Draco ...
- Draco ...
- mhm ?
- kocham cię.
- ja ciebie też.
Westchnęłam. - czemu zabrałeś nas tu a nie do zamku ?
- nie mogłem ?
- mogłeś, ale czemu ?
Draco milczał. - ot tak.
- aham, a co zrobimy jak już dotrze do Bitwy ?
- czemu pytasz o to teraz ?
- bo mam niemiłe przeczucia.
- to przez pogodę. - zbył to Draco - wstawaj, kto pierwszy w zamku. rzucił i zaczął biec.
A ja zdążyłam tylko się zaśmiać i pobiegłam za nim.
Może to rzeczywiście wina pogody ? Bo w sumie była to zupa a nie pogoda. Nie nastrajało to zbyt pozytywnie.
Zupa nigdy nie działała na mnie dobrze.
Póki co mam jedno zastrzeżenie - jak rozpoczynasz dialog, to rozpoczynaj z wielkiej litery.
OdpowiedzUsuńNp.
- Idziesz kjddiwehwk
A nie:
- idziesz jehjwe
:) I powinno być bardziej przejrzyście! Czekam na nową notkę i zapraszam do siebie! Weny życzę!
Informuj mnie o nowych postach.
- Emilka
Co rozumiesz pod pojęciem bardziej przejrzyście ?
OdpowiedzUsuńCo do notek - staram się pisać mniej więcej raz na tydzień jeden rozdział, ale na razie mam brak weny do kolejnego posta.