cóż, dopiero następnego dnia na śniadaniu dotarł do nas nowy profesor.
już na początku posiłku skinął na mnie dłonią Snape, na znak że mam do niego podejść i porozmawiać.
Slughorn zabrał mnie do swojego gabinetu w którym niegdyś urzędował wuj.
nowy nauczyciel wyglądał na takiego miłego, życzliwego i wesołego starszego pana. ubrany był w stylu Moody'ego, czyli w płaszcz,kamizelkę, koszulę i spodnie z podobnych materiałów, jednak widać było że ubrania były wysokiej jakości i świeżości.
już na początku posiłku skinął na mnie dłonią Snape, na znak że mam do niego podejść i porozmawiać.
Slughorn zabrał mnie do swojego gabinetu w którym niegdyś urzędował wuj.
nowy nauczyciel wyglądał na takiego miłego, życzliwego i wesołego starszego pana. ubrany był w stylu Moody'ego, czyli w płaszcz,kamizelkę, koszulę i spodnie z podobnych materiałów, jednak widać było że ubrania były wysokiej jakości i świeżości.
mężczyzna od razu rozpoznał we mnie Łowcę Hogwartu i po krótkim uściśnięciu dłoni zaczął opowiadać o starych uczniach szkoły.
od razu rozpoznałam w nim swego rodzaju "kolekcjonera" każdego z uczniów wyprowadzał i część z nich zostawała sławnymi czarodziejami różnych dziedzin.
do "kolekcji" zapewne chciał też dołączyć Harry'ego i mnie.
od razu rozpoznałam w nim swego rodzaju "kolekcjonera" każdego z uczniów wyprowadzał i część z nich zostawała sławnymi czarodziejami różnych dziedzin.
do "kolekcji" zapewne chciał też dołączyć Harry'ego i mnie.
- em panie profesorze w karierze każdego nauczyciela są milej i gorzej wspominani uczniowie, czy pan też takich posiada ? spytałam niby mimochodem.
- cóż moje dziecko ja staram się pamiętać wszystkich swoich uczniów od tej dobrej strony.
- słyszałam że podobno uczył pan Voldemorta. czy to prawda ? zadałam mu pytanie na które czekałam. Slughorn zamarł nad swoją poranną herbatą. - ale po co ci to wiedzieć ?
- och z czystej ciekawości - odparłam miękko balansując na palcach - jestem dosyć zainteresowana historią tej szkoły. chcę po prostu wywieść skąd u licha można zostać tak złym człowiekiem.
nauczyciel popatrzył na mnie - cóż ... owszem uczyłem go gdy był jeszcze w szkole, jednakże wtedy zachowywał się normalnie, jak każdy dorastający chłopak.
- nie podejrzewał pan ..
- że zostanie tym kim został panno Potter ? - dokończył za mnie nauczyciel - cóż, nikt się chyba tego po nim nie spodziewał. - oderwał się od jakby mrocznych wspomnień. - jednakże panno Potter, jest jedna ciekawa kwestia. podobno zostawił on po sobie potomka. potomkinię w roli ścisłości.
- jeżeli pije pan do pytania czy prawdziwe są pogłoski o tym, że jestem jego córką to owszem ze względu biologicznego ma pan rację. jednak nie jest on dla mnie ojcem.
po tym zdaniu wyszłam.
przeszłam na korytarz i od razu, jeszcze przed Draconem, pojawił się przy mnie Laurilel.
co oczywiście blondyna zaskoczyło, ale za to elf się nie przejął.
- Ignis - białowłosy podszedł do mnie podając mi broń. - wszystko skatalogowane na górze. każde ostrze czyste.
- dzięki Laurilel - spojrzałam na niego z uśmiechem. - a co z Tellusem ?
- odchorowuje przyjazd tutaj. wiesz, Dorian i te sprawy. zniżył głos do szeptu.
- aha. - potwierdziłam cicho. - a czemu to zrobiłeś ....
- zapomniałaś, że przyjechałem jako pomocnik Łowcy. Laurilel się uśmiechnął i zobaczył jak Draco do mnie podchodzi i całuje w policzek równo z objęciem.
- że zostanie tym kim został panno Potter ? - dokończył za mnie nauczyciel - cóż, nikt się chyba tego po nim nie spodziewał. - oderwał się od jakby mrocznych wspomnień. - jednakże panno Potter, jest jedna ciekawa kwestia. podobno zostawił on po sobie potomka. potomkinię w roli ścisłości.
- jeżeli pije pan do pytania czy prawdziwe są pogłoski o tym, że jestem jego córką to owszem ze względu biologicznego ma pan rację. jednak nie jest on dla mnie ojcem.
po tym zdaniu wyszłam.
przeszłam na korytarz i od razu, jeszcze przed Draconem, pojawił się przy mnie Laurilel.
co oczywiście blondyna zaskoczyło, ale za to elf się nie przejął.
- Ignis - białowłosy podszedł do mnie podając mi broń. - wszystko skatalogowane na górze. każde ostrze czyste.
- dzięki Laurilel - spojrzałam na niego z uśmiechem. - a co z Tellusem ?
- odchorowuje przyjazd tutaj. wiesz, Dorian i te sprawy. zniżył głos do szeptu.
- aha. - potwierdziłam cicho. - a czemu to zrobiłeś ....
- zapomniałaś, że przyjechałem jako pomocnik Łowcy. Laurilel się uśmiechnął i zobaczył jak Draco do mnie podchodzi i całuje w policzek równo z objęciem.
- nieładnie tak uciekać. niby mnie upominał.
- czy ja uciekam ? spytałam patrząc mu w oczy.
elf patrzył na nas okrągłymi oczami ale tak jakby miał "aniemówiłem"
- no proszę, nie ma nas trzy lata a wy gruchacie do siebie jak dwa gołąbki. stwierdził jedynie.
Draco poczuł się chyba urażony. - nie było cię wtedy kiedy cię potrzebowała.
- nie chciałem tego. - odpowiedział, tak jak to miał w zwyczaju elf, spokojnie. - czy to że chcę z twoją przyjaciółką spędzić czas cię drażni ?
Ślizgon nie odpowiedział, jedynie zagarnął mnie do siebie. - nie twój interes.
- Draco - odparłam na jego złośliwość lekko zdziwiona - wiesz doskonale, że nie widziałam go trzy lata.
- do zobaczenia Księżniczko. rzucił jedynie i ponownie pocałował mnie w policzek. i poszedł.
Laurilel wyczuł to co ja, Draco był zdenerwowany, zaskoczony i może odrobinę zazdrosny.
- czemu on jest taki ? spytał cicho elf.
- długa historia Laurilel - spojrzałam za Ślizgonem - cholernie długa.
- opowiedz. - elf raczej proponował, niż prosił czy kazał. - będzie lżej.
spojrzałam Laurilelowi w oczy i przekazałam mu wspomnienia z pamiętnego wieczoru.
- rozumiem że jest zdenerwowany. jednak pomimo tego jest pewny twojego uczucia. tego nie pojmuję.
- cóż czysto teoretycznie wie, że lubię kiedy jest lekko zazdrosny i zaborczy.
- to dość sporo wyjaśnia, jednak nie powinien się denerwować o MNIE.
zaśmiałam się pod nosem. - to jest Draco. nigdy nie wiadomo co odwaa - poczułam jakby ktoś pogładził mnie po karku. - och a się obrażałeś. a teraz co ?- wymruczałam pod nosem.
- nie chciałem tego. - odpowiedział, tak jak to miał w zwyczaju elf, spokojnie. - czy to że chcę z twoją przyjaciółką spędzić czas cię drażni ?
Ślizgon nie odpowiedział, jedynie zagarnął mnie do siebie. - nie twój interes.
- Draco - odparłam na jego złośliwość lekko zdziwiona - wiesz doskonale, że nie widziałam go trzy lata.
- do zobaczenia Księżniczko. rzucił jedynie i ponownie pocałował mnie w policzek. i poszedł.
Laurilel wyczuł to co ja, Draco był zdenerwowany, zaskoczony i może odrobinę zazdrosny.
- czemu on jest taki ? spytał cicho elf.
- długa historia Laurilel - spojrzałam za Ślizgonem - cholernie długa.
- opowiedz. - elf raczej proponował, niż prosił czy kazał. - będzie lżej.
spojrzałam Laurilelowi w oczy i przekazałam mu wspomnienia z pamiętnego wieczoru.
- rozumiem że jest zdenerwowany. jednak pomimo tego jest pewny twojego uczucia. tego nie pojmuję.
- cóż czysto teoretycznie wie, że lubię kiedy jest lekko zazdrosny i zaborczy.
- to dość sporo wyjaśnia, jednak nie powinien się denerwować o MNIE.
zaśmiałam się pod nosem. - to jest Draco. nigdy nie wiadomo co odwaa - poczułam jakby ktoś pogładził mnie po karku. - och a się obrażałeś. a teraz co ?- wymruczałam pod nosem.
Draco umyślnie przejechał delikatnie po moim boku. chciał żebym się wygięła uciekając od łaskotek. - tylko przekrocz próg szatni cholero jedna - wysyczałam groźbę i znowu się odgięłam tyle że w przeciwną stronę. - koniec magii bo zostaniesz testerem moich pieczęci.
Draco przesunął dotyk na ramiona, delikatnie kreślił kręgi. czyżby chciał mi je wypalić na skórze i oblec mnie naraz wszystkimi Żywiołami ?
nie wiem, było przyjemnie. chciał mnie chyba udobruchać.
Laurilel spostrzegł idącego ku nam Tellusa a jego brat patrzył jak wiję się pod koncentracją Dracona.
- co z nią ? spytał czarnowłosy. kolor musiał mu podpasować.
Laurilel nic nie odpowiedział, jedynie odszedł ode mnie po "do zobaczenia potem" jego krewny jednak nadal patrzył.
Draco przejechał delikatnie kilkoma palcami po linii mojej talii.
- zatłukę cię. wymamrotałam. Ślizgon nic sobie z tego nie robilł.
przeszedł Harry i widział mój dziwny "taniec" ale nic nie zrobił.
poszedł dalej, pewnie stwierdził że to nie jego sprawa.
w końcu na dziedziniec wszedł i Draco.
- podobało się ? spytał jedynie.
nie odpowiedziałam mu nic. jeżeli tak ma wyglądać początek roku ...
arystokrata poczuł się chyba wygrany bo objął mnie i zabrał na lekcje.
weszliśmy spóźnieni na nie i zajęliśmy bez słowa pierwszą ławkę.
McGonnagall nic nie powiedziała i kontynuowała swoją pracę z uczniami.
niespecjalnie słuchałam, wuj nadal kontynuował "tradycję" uczenia mnie wyżej niż poziom. w tym toku początek materiału na rok siódmy.
nie ma to jak nadrabiać materiał i robić do przodu.
przeszłam na korytarz i od razu dostałam obstawę w postaci Laurilela i Tellusa. do tego korowodu dołączył się Draco i zaczął od objęcia mnie.
- idziemy Igni - rzucił jedynie wyrywając mnie od nich. - co ?
stałam przy elfach. niestety nie rozumiał jak mogę stać.
- Draco, daj mi z nimi pobyć. - odpowiedziałam przy próbie wzięcia mnie za rękę, którą wywinęłam od niego. - nie widziałam Laurilela 3 lata. nie rozumiesz że mogę chcieć z nim pobyć ?
- rozumiem ale czemu akurat teraz kiedy mamy lekcje ?
- Draco ... - spojrzałam na blondyna - proszę cię. jeżeli nie chcesz się spóźnić, to idź. ja dotrę potem.
wyklął chyba moje kocie uszy i otworzone szeroko oczy.
objął mnie ponownie i wplótł się w rozmowę. rozmawiał z nimi jakby byli to jego normalni koledzy, tacy jak Zabini czy Vincent. nie czułam że robi to wymuszenie, czy sztucznie. nie, był całkowicie naturalny.
po dzwonku zabrał mnie błyskawicznie na lekcje.
jakoś godzina mi minęła, OpCM w wykonaniu wuja był pół prakyczny, pół teoretyczny. jednak i tak największą wagę przywiązywał, podobnie do Moody'ego, na Zaklęciach Niewybaczalnych, oraz, co było dla nich nowe, na Oklumencji i tym jak się przed nią bronić.
po tej lekcji czekał na nas Slughron z lekcją organizacyjną a po tym już raczej nam odpuszczali.
oczywiście nowy profesor od razu zaznaczył swoją tradycję wydawania bankietu dla wybranych przez siebie uczniów. oczywiście mówił o tych "najlepszych" czyli tych co do których ma pewność że mają szanse zostać sławni.
ale to pomińmy.
nie ma to jak nadrabiać materiał i robić do przodu.
przeszłam na korytarz i od razu dostałam obstawę w postaci Laurilela i Tellusa. do tego korowodu dołączył się Draco i zaczął od objęcia mnie.
- idziemy Igni - rzucił jedynie wyrywając mnie od nich. - co ?
stałam przy elfach. niestety nie rozumiał jak mogę stać.
- Draco, daj mi z nimi pobyć. - odpowiedziałam przy próbie wzięcia mnie za rękę, którą wywinęłam od niego. - nie widziałam Laurilela 3 lata. nie rozumiesz że mogę chcieć z nim pobyć ?
- rozumiem ale czemu akurat teraz kiedy mamy lekcje ?
- Draco ... - spojrzałam na blondyna - proszę cię. jeżeli nie chcesz się spóźnić, to idź. ja dotrę potem.
wyklął chyba moje kocie uszy i otworzone szeroko oczy.
objął mnie ponownie i wplótł się w rozmowę. rozmawiał z nimi jakby byli to jego normalni koledzy, tacy jak Zabini czy Vincent. nie czułam że robi to wymuszenie, czy sztucznie. nie, był całkowicie naturalny.
po dzwonku zabrał mnie błyskawicznie na lekcje.
jakoś godzina mi minęła, OpCM w wykonaniu wuja był pół prakyczny, pół teoretyczny. jednak i tak największą wagę przywiązywał, podobnie do Moody'ego, na Zaklęciach Niewybaczalnych, oraz, co było dla nich nowe, na Oklumencji i tym jak się przed nią bronić.
po tej lekcji czekał na nas Slughron z lekcją organizacyjną a po tym już raczej nam odpuszczali.
oczywiście nowy profesor od razu zaznaczył swoją tradycję wydawania bankietu dla wybranych przez siebie uczniów. oczywiście mówił o tych "najlepszych" czyli tych co do których ma pewność że mają szanse zostać sławni.
ale to pomińmy.
nauczyciel pokazał nam mniej więcej jak chce by jego lekcje wyglądały i w sumie tyle.
na początek roku jest dość monotonnie. zobaczymy co dalej.
na początek roku jest dość monotonnie. zobaczymy co dalej.
Jako że nie mamy kontaktu mailowego, informujemy tą drogą.
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu wystartował nowy agregat zBLOGowani, umożliwiający: generowanie ruchu na blogi które dołączyły, dający możliwość obserwowania blogów i ulubionych wpisów. zapraszamy do rejestracji na www.zblogowani.pl
Czekam na następny. Świetny:D<3
OdpowiedzUsuńBrawo wakai ! może wchodzisz tam we Włoszech na bloga i odezwiesz sie moze ? :V Tellus
OdpowiedzUsuńTellus, nie miałam jak wejść, bo nie miałam Interynetyu, ale jak dzisiaj ( choć zegar biologiczny mówi wczoraj ) wróciłam o godzinie 1 do domku i do życia, a aktualnie jestem żywa to zabieram się do pisania ;)
Usuń